Alojzy Gonzaga Fortunat Żółkowski – aktor, dramatopisarz, tłumacz, poeta i publicysta. Pochodził z rodziny szlacheckiej. Urodził się 2 listopada 1777 w województwie nowogródzkim.
Rozpoczął naukę w szkole w Krzemieńcu, jednak przerwał edukację i wziął udział w powstaniu kościuszkowskim. Po śmierci obojga rodziców trafił do Lwowa pod opiekę stryja, generała Floriana Żółkowskiego. Zafascynowany teatrem, m.in. występami zespołu Wojciecha Bogusławskiego we Lwowie w roku 1797 potajemnie opuścił dom stryja i pieszo(!) przybył do Warszawy, gdzie został członkiem zespołu teatralnego Agnieszki Truskolaskiej. Debiutował prawdopodobnie pod koniec 1798.
W 1799 wraz z całym zespołem Truskolaskiej przeszedł pod kierownictwo Wojciecha Bogusławskiego. Obok występów w Warszawie gościnnie grał w Kaliszu, Poznaniu, Łowiczu, Krakowie, Gdańsku, Białymstoku.
W pierwszych latach występów jego nazwisko zapisywano także w formie Ziółkowski, od 1801 stale Żółkowski.
Chociaż na początku kariery próbował także sił w rolach dramatycznych, był przede wszystkim wybitnym komikiem. Dosadny w mimice i geście, rubaszny na scenie, w grze swobodny, bezpośredni, był mistrzem nawiązywania kontaktu z publicznością i wkrótce stał się jej ulubieńcem. Śpiewał też czasem w operach, choć głos miał przeciętny.
Zajmował się również pracą literacką. Przetłumaczył, przerobił lub sam napisał co najmniej siedemdziesiąt cztery utwory sceniczne. Wydawał także pisma satyryczne „Momus” (które przez pewien czas dało mu przydomek Momus) i „Pot-pourri”.
Stał się bohaterem wielu anegdot jako słynny na całą Polskę dowcipniś i kawalarz.
Przez 2 lata (1810-1811) był aktywnym członkiem towarzystwa literackiego „Sfinks”.
W listopadzie roku 1815 już po kongresie wiedeńskim i po ostatecznym upadku Napoleona I do Warszawy miał przyjechać car Aleksander I. Miasto zostało przyozdobione licznymi transparentami. Alojzy Żółkowski wystawił w swoim mieszkaniu transparent z napisem: N-A-P-O-L-E-O-N. Kiedy doniesiono o tym wielkiemu księciu Konstantemu, kazał zawołać artystę i z gniewem oświadczył mu, że jego żarty przebrały miarę.
– Co ja jestem winien – powiedział Żółkowski – że Wasza Książęca Mość i jego policja nie umieją czytać, nic tam złego nie ma. Na moim transparencie są początkowe litery wyrazów: „Najjaśniejszy Pan Aleksander Pawłowicz, Odkupiciel Ludów Europy, Ojciec Nasz”.Wielki książę roześmiał się i wybaczył artyście, ale transparent zdjąć polecił.
Od roku 1819 należał do loży masońskiej „Tarcza Północy”.
Zyskał uznanie jako hojny ofiarodawca w czasie nędzy panującej w Warszawie w latach 1812-1813.
Był dwukrotnie żonaty. Z pierwszego małżeństwa miał urodzoną jeszcze przed ślubem córkę Nepomucenę, z drugiego małżeństwa miał dwóch synów, Alojzego – słynnego komika i Lucjana.
W ostatnich latach życia ciężko chorował, grał jednak nadal. 14 czerwca 1822 odbyło się przedstawienie „Krakowiaków i Górali” z udziałem wszystkich artystów Teatru Narodowego. Za pieniądze uzyskane z tego benefisu wyjechał na kurację do Marienbadu. Po powrocie wystąpił już tylko kilka razy. Ostatni raz 23 sierpnia 1822 na dwa tygodnie przed śmiercią, jako Des Mazures (Zmyślone niewiniątko).
Zmarł 11 września 1822 w Warszawie. Został pochowany na cmentarzu Powązkowskim, w jego pogrzebie brały udział tłumy ludzi.
Wieże Hanoi. Z podpowiedzią bez limitu ruchów.
Aforyzmy Alojzego Żółkowskiego
- Bankierzy są niby marszałkowie, rzadko ich schwytać można, a jeżeli któryś przegra, to nie on zginie, tylko ci, co się pod jego chorągwie zaciągnęli.
- Bogactwo jest żaglem przy łodzi życia, rozum, talenty – wiosłami; łatwo i szybko płynie się pod żaglem, ciężko i wolno z samych wioseł pomocą.
- Co to za szatan ten interes, że wszyscy za interesem chodzą, każdy interes ma, z interesem przychodzi. Dawniej człowiek sam odwiedzał, bez interesu.
- Dlatego Polska długo nie pokazywała się na mapie, bo była... rozebrana.
- Dobra żona osładza życie, zła uczy cierpliwości, każda więc ma swą zaletę.
- Grecja była kolebką, z której wszyscy mędrcy wyszli i też nikt nie został.
- Im dalej w las, tym więcej drzew. A u kobiet przeciwnie: im dalej w lata, tym mniej lat.
- Jak książki sławnej wróżki Sybilli, tak są dni życia ludzkiego; im mniej ich zostaje, tym są droższe.
- Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać.
- Mąż jest zawsze panem domu, a szczególnie wtedy, kiedy żony w domu nie ma.
- Młodość jest jak przedmowa do książki: czasem książka co innego zawiera, niż obiecywała przedmowa.
- Nie masz dziwaczniejszego pomysłu, jak chcieć kogo w łyżce wody utopić, a jednak wielu nad tym pracuje.
- Nie na próżno niejeden mąż mówi: moja droga, moja najdroższa żono. Bo niejeden zapewne opłacić jej nie może.
- Niektórzy okulary noszą dla poprawy wzroku, a inni, żeby ich prawda w oczy nie kłuła.
- Podług teraźniejszego słownika: obywatel od tego pochodzi, że się bez wielu rzeczy obywać musi.
- Podwładny często więcej musi strawić – niż zjadł.
- Póki my żyjemy, śmierć jest niczym, jak śmierć przyjdzie, to znów my będziemy niczym.
- We Francji edukacja jest tak powszechna, że nawet chłopi mówią po francusku.
- Włochy musiały coś złego zrobić, bo im Wezuwiusz ustawiczne ogniste czyni wyrzuty.
- Zdaje się, że dlatego między ludźmi więcej jest pijaków niż żarłoków, iż matki od urodzenia zaraz przyzwyczajają dzieci do picia, a dopiero potem do jedzenia.